Karol i Tadek znów wybierają się do banku. Ich dobre samopoczucie zostaje zakłócone przez kolejne ponaglenie dotyczące spłaty kredytu. Gdy za oknem rozlega się klakson, obaj wpadają w panikę. Sądzą, że pod ich drzwiami czeka komornik. Okazuje się, że to człowiek z szambiarką, który proponuje im lewy układ z wywozem nieistniejących nieczystości. Karol przegania oszusta. Wizyta w banku kończy się jak zwykle niepowodzeniem. Projekt ich przedsięwzięcia zostaje oceniony jako pozbawiony sensu. Ich żony wyciągają pochowane po kątach zaskórniaki, z których zbiera się kwota na spłatę raty. Tymczasem Karol wpada na pomysł, że złamie rękę Tadkowi. Pieniądze z ubezpieczenia pozwolą im wyjść z kłopotów. Tadek w panice ucieka przed Karolem.